Dwa światy – recenzja książki Piotra Pochuro „Cena za honor”
Recenzja bierze udział w konkursie Syndykatu Zbrodni w Bibliotece na recenzję lipca.
Kryminał o gliniarzach pisany przez gliniarza? To dla mnie coś nowego, dlatego wzbudzającego zainteresowanie. Choć w przypadku książki Piotra Pochuro i jego „Ceny za honor”, to nie tylko kryminał, ale i sensacja w jednym. Uściślając, porządna dawka sensacji. Brzmi intrygująco? Czyta się równie dobrze.
Piotr Pochuro, to jak autor sam o sobie mówi i pisze, gliniarz. Dziś już były, choć w pracy policjanta spędził 14 lat. Pochuro, to jego pseudonim literacki. Debiutował w 2009 roku powieścią „Dziewięć milimetrów do nieba”. W swoich powieściach wykorzystuje zdobyte doświadczenie zawodowe, dzięki czemu historie wychodzące spod jego pióra są mocno osadzone w polskiej rzeczywistości.
„Cena za honor” to powieść sensacyjna z mocnym akcentem kryminalnym. Nie stroni od ostrego, ciężkiego języka, pełnego wulgaryzmów i żargonu (przestępczego i gangsterskiego). I chwała mu za to, bo jakoś nie mogę wyobrazić sobie, jak najwięksi przestępcy czy tropiący ich policjanci zwracają się do siebie językiem niczym z Mickiewicza wziętym. Ów duży autentyzm języka może z jednej strony bulwersować, z drugiej zaś wnosi do powieści prawdę.
Pochuro niczego nie udaje. Zna świat o którym pisze od podszewki i dzięki niemu czytelnicy mają okazję przez chwilę stać się jego częścią. Nie jest to łatwy i przyjazny teren, a mocno fascynujący i zniewalający. Im dalej brniemy w lekturę, tym bardziej świat ten wciąga i oplata swoimi mackami.
Od „Ceny za honor” nie sposób się oderwać. Choćby się waliło i paliło, w jednej ręce będziesz trzymał gaśnicę, w drugiej książkę. Wartka akcja i dwutorowość toczących się wydarzeń sprawią, że jeśli zaczniesz powieść, będziesz musiał ją czytać. Nie ma zmiłuj. To cena jaką zapłacisz za „Cenę za honor”. Warto ją ponieść.
Z jednej strony jest to historia próby rozprawienia się policji z jednym z licznych gangów dowodzonych przez gangstera o wdzięcznej ksywie Uszaty, z drugiej zetkniemy się z wątkiem zawieszenia w obowiązkach służbowych Bzyka, czyli jednego z policjantów. Fajnie opowiedziana historia pokazująca, jak brutalna jest rzeczywistość. I to nie tylko ta mafijna, ale i zwykła, z pozoru szara, nudna i nijaka.
„Cena za honor” obnaża wady, jakim ulegamy i przyklaskujemy, lub na jakie się godzimy bez mrugnięcia okiem, byle mieć przysłowiowy święty spokój. To książka o skorumpowanym świecie, gdzie układy i układziki rządzą otoczeniem, a los jednostki, nawet najuczciwszej, zależny jest od panującej w danej chwili koniunktury i od czyjegoś widzimisię. To gorzka do przełknięcia pigułka, która niestety nie jest niedobrym lekarstwem, które w ostatecznym rozrachunku wyleczy chorobę. Ta pigułka jest po prostu gorzka… i nic poza tym.
To w końcu obraz pracy w policji bez upiększeń i koloryzowania, ukazujący wiele niedociągnięć, błędów i wad, biedę. Często i tę mentalną.
Mnie nauczyła jednego. Nie sądź książki po okładce. To stare porzekadło w przypadku „Ceny…” niesie prawdę. Bo choć jest to wizualnie niepozorna książeczka, cienka jak lura, to w rzeczywistości prawdziwa petarda, jeśli o treść chodzi.
Bawiłam się przy niej fantastycznie.
Ocena 5,5/6
Książkę do recenzji otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Bellona.
Brzmi świetnie. Męska lektura, a ja mimo wszystko takie lubię – są mocne, nieprzesłodzone, czasem wręcz brutalne. Chętnie przeczytam 🙂
Dziewczyno, żono, kochanko gliniarza przeczytaj koniecznie.Popatrzysz innym okiem na swego osobistego gliniarza. Polecam.