Kryminał/Sensacja/Thriller

Sprawa Motyla – recenzja „Drzewa morwowego” Tomasza Białkowskiego

Recenzja bierze udział w konkursie Syndykatu Zbrodni na recenzję lipca.

10 lat temu stała się wspaniała rzecz. Później, co jakiś czas, rzecz ta w nieco zmienionej formie powtarzała się. Była inna, a zarazem taka sama. O czym mowa? O przyjściu na świat lat temu dziesięć książki autorstwa Tomasza Białkowskiego „Leze” oraz w latach kolejnych następnych jego utworów. W ten sposób światło dzienne ujrzało kilka powieści, a nawet sztuka „Drzewo”. W bieżącym roku narodziło się kolejne już drzewo, tym razem „Drzewo morwowe”.

Mogłoby się wydawać, że Tomasz Białkowski, to z zamiłowania dendrolog, jednak z całą pewnością nie. To zdecydowanie zdeklarowany literat. Wydane przez niego utwory nigdy nie pozostawały niezauważone, zawsze pozostawiały głęboki ślad, fascynując nie tylko zwykłych czytelników, ale i wzbudzając zachwyt krytyków literackich.

Jak zatem w literaturze kryminalnej wypadł tak doceniany autor? Musiałam się o tym przekonać, zżerana wprost ciekawością…

                Kiedy na północy kraju dochodzi do serii makabrycznych zbrodni, których ofiarami padają starsi mężczyźni, do Olsztyna wysłany zostaje Paweł Werens, wschodząca gwiazda dziennikarstwa, w celu przeprowadzenia śledztwa dziennikarskiego w  tzw. „sprawie Motyla”. Werens pochodzący z Olsztyna, musi zmierzyć się nie tylko z makabryczną historią i stanąć twarzą w twarz z niebezpiecznym mordercą, musi przede wszystkim uporać się ze swoją przeszłością i prześladującymi go demonami. Ale o tym sza. Kto czytał, ten wie, kto nie, ten dowiedzieć się musi!

Książka Białkowskiego jest niezwykle emocjonująca. To kryminał mocno niepokojący, w którym wszystko jest na swoim miejscu. Jest brutalny i odrażający morderca, którego znają ofiary, są makabryczne zbrodnie połączone z torturami, jest tajemnica z przeszłości. A nade wszystko jest akcja trzymająca w napięciu i zagadka, którą chce się zgłębić. Czytelnik wielokrotnie podczas lektury stawiać będzie sobie pytanie o co tak naprawdę chodzi, bo autorowi tak świetnie udało się skonstruować i jednocześnie zagmatwać całą intrygę. Będzie mrocznie, krwawo i przerażająco, a do tego niepokojąco. Być może ludziom o słabszych nerwach będą śnić się motyle wkładane do ust…

Nie przejdziecie obojętnie obok tej powieści, będziecie chcieli jak najszybciej dowiedzieć się jaka mroczna tajemnica łączy kilkunastu mężczyzn z tajemniczego sprzysiężenia pod przywództwem równie tajemniczego Montalto. Wraz z Werensem odkrywać będziecie krok po kroku mroczne sekrety przeszłości, które na pewno wam się nie spodobają… W końcu złożycie w całość elementy układanki, by poznać makabryczną prawdę…

Kryminał, to jednak nie wszystko. Książka porusza sporo współczesnych problemów i zagadnień społecznych, choćby apostazję, czy bezżeństwo w kościele katolickim. Poprzez kreację jednego z bohaterów ukazuje możliwość innego punktu widzenia, choć bez narzucania komukolwiek swojego zdania. To kryminał z religioznawstwem w tle, z historią chrześcijaństwa i męczeństwa pierwszych chrześcijan, sekciarstwa, etc. Sprawdźcie sami, jak fascynujący to świat.

„Drzewo morwowe” nie tylko trzyma w napięciu. Ono trzyma w zaciekawieniu. Notorycznie po głowie kołaczą się myśli kto, dlaczego, po co, etc. To ciekawa powieść również dzięki aspektowi zadawnionych rodzinnych krzywd i niedomówień. I jest jeszcze coś. Bohaterowie. Świetnie wykreowane, krwiste postacie. Plus Olsztyn i Mazury, jako równorzędni bohaterowie, a to dzięki temu, że autorowi udało się oddać niesamowity klimat tego pięknego regionu.

Namawiam gorąco do sięgnięcia po ten inteligentny kryminał. Zwłaszcza, jeśli lubicie pomyśleć trochę po lekturze. W tym przypadku pogłówkujecie o złu i jego roli.

Ocena 5,5/6

* Książka otrzymana z serwisu Sztukater.

Dodaj komentarz